ZIMÓWKA 2003 w skrócie

Tekst ten ukazał się również w Biuletynie SKG nr 20

 

b1Cowieczorna uwaga Mikołaja: "Przewodnik nie dzieli zadań wśród uczestników" była w pełni prawdziwa, uzasadniona ale i... wytłumaczalna. Przewodnik bowiem czy chciał czy nie, po prostu nie zdążał z podziałem zadań. Gdyby naprawdę miał tego dokonać, musiałby chyba uczynić to jeszcze gdzieś pośród zasp gdy "chwilowo" niemalże unieruchomiona grupa ryła nosami i innymi częściami ciała w białym puchu.

 


Po wpadnięciu do chatki każdy doskonale wiedział co należy zrobić, za co się zabrać by wewnątrz znów szybko zrobiło się ciepło, na stół wjechały parujące talerze a wieczór przy ogniu trzaskającym pod fajerkami i świstem wiatru za częściowo zaklejonym folią oknem stał się jak najmilszy.

Ten wyjazd to pełne śmiechu torowanie w czasem trudnej do nazwania ilości śniegu, zjazdy na Małysza (mimo że każdego poranka obiecywaliśmy sobie, że koniec z ryciem twarzą w zaspach), "odrobinę" fałszowane śpiewy (podziękowania dla niezrażającego się tym gitarzysty), pierwsze spotkania trzeciego stopnia Piotrka z gitarą (a tu do było E czy a?) i jego niezmordowane "Czarne oczy". I jeszcze: naleśniki Szymka, nutella Jana Kristofa i jego narta typu "gniotsja nie łamiotsja", ciepły uśmiech Magdy, szarlotka ubijana na drewnianej ławie, z którą biegałam w b2śniegu po pas (z szarlotką, nie z ławą), optymistyczna czapka Pawła, poranne zaspy "pod górkę", serdeczność Mikołaja, optymizm Mai i jej narty po ciężkich przejściach, dwa radośnie zmęczone wieczory z grupą biegową, czerwone od mrozu policzki, stoki często zbyt strome jak na nasze umiejętności, czasem trochę za mało (upadki nieco mniej miłe) lub za bardzo ośnieżone stoki (ach to torowanie i zaspy czasem szokujące swą głębokością) i jeszcze ten zaskakujący... czas. Czas, który mimo iż na początku wydawało nam się, że gdzieś się zapodział to jednak był, minął i to minął stanowczo zbyt szybko.

A dziś?

Dziś mamy pełne śmiechu wspomnienia, zdjęcia mogące stać się początkiem wielu opowieści snutych w niekoniecznie już zimowe wieczory i grupkę serdecznych osób, z którymi równie miło spędzać czas tu, w Warszawie.

P.S. To tylko kilka wrażeń spisanych naprędce pod wpływem odebranych przed chwilką zdjęć. Więcej szczegółów znajdziecie w relacji Szymka i na wspomnianych fotografiach.