Przepraszam, że piszę to dopiero teraz, ale musiałem się trochę pozbierać, no a poza tym poczekać, aż wszyscy wrócą.
Drodzy współ- (aż do haniebnego dla mnie dnia 4 maja) Kursanci/Kursantki, drodzy Instruktorzy. Tegoroczne przejście wiosenne nie było dla mnie, jak wiecie, łatwym doświadczeniem i przez to spędziłem z Wami ledwie 3 dni. Niemniej jednak chciałbym Wam wszystkim bardzo serdecznie za te trzy dni podziękować, bo zasłużyliście:
Gosi dziękuję za to, że znosiła dzielnie moje utyskiwania i także po wiosennym była gotowa wesprzeć mnie na duchu (OT: Nie jest może na to tutaj najlepsze miejsce, ale dziękuję za to samo Maćkowi Wećkowi). Poza tym dziękuję za godne podziwu dojrzałe podejście do całego wiosennego.
Oli także dziękuję za wsparcie w czasie wiosennego, a poza tym za profesjonalne podejście i hart ducha. Myślę, że nie tylko dla mnie jesteś wzorem przewodnika i nikogo nie dziwi Twój sukces na wiosennym.
Grażynie dziękuję za determinację, pomimo dokuczającego mózgostopia, za estetyczne wzbogacanie wyjazdu (kanapki piętrowe w Stasiankach!), za profesjonalizm topograficzny.
Basi - cóż, Basię wszyscy znają i kochają, co tu dużo mówić. Komplementów żeś się pewnie już nasłuchała od Mikołaja i Karola

Dziękuję, że tyle z siebie dawałaś dla grupy, a mimo to starczyło Ci sił, by przetrwać do końca wiosennego i emanować dobrą aurą, co zasługuje na najwyższe uznanie.
Monice dziękuję za to, że jak zawsze dała dowód bohaterstwa walcząc do końca, nawet gdy było beznadziejnie.
Beacie dziękuję za wspaniale przygotowany wraz z Mikołajem pożywny jadłospis i nieco większą determinację ode mnie (wszak wyjechałaś w niecałe pół doby później).
W ogóle wszystkim dziewczynom dziękuję, za łamanie stereotypów dotyczących płci (czy ktoś coś mówił o "słabych kobietach"?)

Karolowi dziękuję za suchary, za świetną - w moim odczuciu - metodykę, za pomoc w ogarnięciu mojego referatu (Dzięki za trzymanie mapki!

, za miłe pożegnanie mnie w Jaśliskach.
Krzyśkowi dziękuję za gościnę, jakiej doznałem w Bayanie (bądź w środę, bo mam go zamiar wtedy przynieść!) i za kształcące porady doświadczonego trapera.
Marcinowi dziękuję za osobisty urok, dobry humor, a przy tym dbanie o grupę i stalowe nerwy.
Mikołajowi dziękuję za głupawki, za utrzymywanie grupy w dobrym humorze, za mniamuśny jadłospis wespół z Beatą przygotowany.
Michałowi dziękuję, że poszedł na manewry i że podczas nich zachował się jak prawdziwy mężczyzna i podniósł na duchu - i nie tylko, bo także ileś tam metrów asfaltem - Grażynę, dzięki czemu przeszliście obaj manewry. Szacun.
Adamowi dziękuję za to, że nie wk**iał się, choć był bardzo zmęczony, za cierpliwość okazaną mi na obiedzie pod Piotrusiem, gdzie dałeś mi możliwość poszukiwania zgubionego kompasu (który - jak się później okazało - wcale zgubionym nie był

).
Instruktorom, a więc Ewie, Wojtkowi, Jędrkowi i Tomkowi dziękuję, że choć im się pewnie już potwornie nie chce, to bezinteresownie poświęcili nam wszystkim swój czas i zdrowie (tutaj życzę Wojtkowi powrotu do zdrowia po wypadku). Pragnę zwłaszcza podziękować Tomkowi i Wojtkowi za to, że z ojcowską wręcz wyrozumiałością wytrzymali moje biadolenie i byli gotowi nieść pociechę, pomagając mi spojrzeć na pewne sprawy na zimno.
W ogóle wszystkim dziękuję, że jesteście tacy zajebiści, cytując klasyka.
Co do mnie - jeszcze nie wiem, czy będę kontynuował kurs i udzielał się w klubie w najbliższym czasie. Chciałbym, ale nie wiem czy dam radę. Na razie muszę poradzić sobie sam ze sobą.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich
Wojciech