Klub Podróży Jarema
http://www.kino.waw.pl/ zaprasza:
27.10.(sobota), godz.18:00.
PODRÓŻE IBEROAMERYKAŃSKIE
Aneta i Szymon Parulscy
MEKSYK - Od Jukatanu do Guadalajary
"[...]Następnego dnia wcześnie rano kierujemy się do indiańskich ruin
miasta Chitzen Itza. Wspinamy się na jedną z najwyższych stromych piramid
zanim to magiczne miejsce nawiedzi tłum turystów z pobliskich plaż. Kolejny
dzień to kolejne ruiny - tym razem - Tulum usytuowane nad samym brzegiem
oceanu. Jukatan, żegnamy nocną podróżą w głąb dżungli południowego
Meksyku."
Przed pokazem miniatura slajdowa Marka Mąkosy:
Śladami polskości Wołynia i Podola
W klubie wystawa fotografii podróżniczej:
Wioletta i Adam Słabuszewscy - PIRUW (Peru)
Klub Podróży Jarema, Wieża przy kościele Św.Anny,
ul.Krakowskie Przedmieście 68, Warszawa
Wstęp wolny.
---------------------------------------------------------------------------
SLAJDY PODRÓŻNICZE NA WIELKIM EKRANIE KINOWYM
KINO WISŁA
WARSZAWA, PLAC WILSONA
bilety wstępu 10 zł
Zapraszamy!
http://www.kino.waw.pl/
++++++
Annapurna - szlakiem pierwszych zdobywców
Iwona i Jurek Maronowscy
28 pazdziernika 2007, niedziela, godz. 12.00
Wędrujemy tymi samymi ścieżkami, co francuska wyprawa pod kierownictwem
Maurycego Herzoga, która w 1950 roku dotarła pod północną ścianę
Annapurny, by po raz pierwszy w historii zdobyć ośmiotysięcznik. Ale 57 lat temu
Himalaje Nepalskie dopiero pierwszy raz otwarto dla zagranicznej wyprawy,
nie było dróg, map, nie wiadomo było nawet która dolina dociera do stóp
góry. Fascynujący opis tamtej wyprawy można znaleźć w książce
"Annapurna" autorstwa M. Herzoga, należącej do klasyki literatury górskiej. Dzisiaj
Nepal jest już zupełnie inny, docieramy jednak w te same miejsca: w dolinę
Kali Ghandaki z zabytkowymi kamiennymi wioskami, do jeziora Tilicho, w
Nieznaną Dolinę pod Dhaulagiri. Najtrudniejsza okazuje się dolina prowadząca
do północnej bazy pod Annapurną, gdzie dzisiaj jest równie dziko jak pół
wieku temu. Przez osiem dni wędrówki piękną himalajską doliną nie
spotykamy żadnego człowieka. Mijamy bazę pod Północną Annapurną i
wędrujemy dalej wzdłuż Lodowca, w kierunku olbrzymiego lodospadu. Powoli odsłania
nam się w całej okazałości północna ściana Annapurny. Łagodna,
prawie w całości pokryta lodową czapą. Ściana lawiniasta, ściana pierwszych
zdobywców. Ściana tak niedostępnie ustawiona, że widać ją dopiero
tutaj, po tylu dniach ciężkiej wędrówki. Dalej jest kraina himalaistów.
+++++
TRYPTYK HIMALAJSKI - Pakistan, Tybet, Nepal
Piotr Morawski
4 listopada 2007, niedziela, godz. 12.00
Kiedy schodziliśmy pokonani dwa lata temu z Annapurny, już zaczynaliśmy
snuć plany na kolejny rok. Zaczęło się od tego, że chcieliśmy po prostu
wrócić do Sanktuarium, a skończyło na projekcie, który wypełnił nam
całe lato roku 2006: Tryptyk Himalajski.Najpierw aklimatyzacja - jedziemy do
Tybetu na Cho Oyu (8201). Chcemy zdążyć przed sezonem, zanim jeszcze
pojawią się komercyjne wyprawy. Potem rewanż na Annapurnie (8091). Szybki
transport do Nepalu i naszym celem stała się ponad 7 kilometrowa, przepiękna
grań wschodnia. Nie omyliliśmy się co do wrażeń: dwa tygodnie walki,
tydzień bez jedzenia, ślepy towarzysz, nadzieja, zawód i sukces. Po zejściu nie
byliśmy już tacy sami. Na koniec jedziemy do Pakistanu na Broad Peak
(8047), czyli na jeden z najpiękniejszych lodowców świata - Baltoro. Spędzamy
miesiąc w okolicy K2, Gasherbrumów, lodowców Savoia i Goldwin Austen.
Znowu akcja ratunkowa, zawód, nadzieje i szczyt...Góry wysokie to nie tylko
wspinanie. To także ludzie, którzy tam mieszkają, ludzie, którzy
przyjeżdżają lub tylko przejeżdżają. To włóczęga po innej kulturze, poznawanie
nowych zwyczajów i słuchanie często niezrozumiałej dla nas, choć
ciekawej muzyki. Zapraszam zatem na podróż po trzech krainach u stóp gór
najwyższych, gdzie żyją zupełnie różni ludzi i gdzie świat stanął w
miejscu...
+++++
TYBET LATEM I ZIMA - dwie samotne, rowerowe wyprawy
Piotr Strzeżysz
18 Listopada 2007, niedziela, godz. 12.00
Podczas pokazu pokażę slajdy z dwóch rowerowych podróży do Tybetu, w
tym jednej odbytej zimą. Po drodze z Lhasy do Katmandu dotarłem do miejsc, o
których na próżno szukać choćby wzmianki w przewodnikach. Jak gdyby przy
okazji, rowerem dojechałem również do bazy pod Mount Everestem,
pokonując po drodze kilka ponad pięciotysięcznych przełęczy. Podróż w styczniu
i lutym z Lhasy do Katmandu w temperaturach sięgających minus 30 stopni
uświadomiła mi, że jeśli naprawdę się czegoś chce, nic nie powstrzyma nas
od urzeczywistniania marzeń i realizowania pomysłów, choćby tak
dziwnych, jak przejechanie rowerem przez zasypane śniegiem himalajskie przełęcze.