Małgorzata Preuss

"Kultura" ekskrementu w Rosji


Rosyjska toaleta, to chyba zbyt wysublimowane słowo, jest to po prostu dziura w ziemi, deskach, tudzież w kafelkach, nad którą trzeba przyjąć pozycję narciarza i uważać, aby nie zgubić trasy. Po sześciu tygodniach tak utrudnionych zjazdów największą przyjemność sprawiło mi zajęcie pozycji na porcelanowym tronie.

A oto klasyfikacja według standardu napotykanych przez nas toalet:

Dworzec w Utuliku, wiosce nadbajkalskiej - aby wykonać tą najbardziej przyziemną czynność na świecie wchodzi się do domku, który swym wyglądem przypomina oborę dla zwierząt. Wejścia są dwa, z jednej strony dla chłopców, z drugiej dla dziewcząt, ale wszędzie zapach jest ten sam. Już przed wejściem należy zatamować sobie dopływ powietrza, jest to jedyny sposób na przekroczenie progu tego bożego przybytku. Niektórym jednak to się nie udaje i swoje potrzeby załatwiają w "przedsionku". Jeżeli odważnym uda się wejść do środka to widok również, podobnie jak zapach, nie jest zachęcający. Po jednej stronie znajduje się drewniany podest z trzema otworami, nie przegrodzonymi żadną ścianką. Wiele trzeba w sobie przełamać, żeby wejść na niego mając świadomość, że w każdej chwili może on zarwać się pod nami, i że grozi nam lądowanie w...

Turbaza w Utuliku - tutaj również znajdziemy mały domek, do którego można wejść z dwóch stron. Tym razem jest on bardzo niepozorny, schowany między drzewami, ale i tu już z dość dużej odległości można zlokalizować jego położenie! Zapach ten sam, co na dworcu, ale może już nie tak intensywny, bo dziur jest tylko dwie z każdej strony. Luksusem jest jednak fakt, że są tu one oddzielone ścianką.

Dworzec w Sliudance - tu postęp jest już dość wyraźny: podłoże z drewnianego zmieniło się na kafelki, a dziura wyłożona została porcelaną. Jest tu nawet umywalka, co stanowi bardzo pozytywny akcent, ale nie cieszmy się przedwcześnie. Niestety nie została ona oddzielona od części bardziej intymnej, nic więc dziwnego, że w czasie widomych czynności ogląda Cię spora grupa widzów.

Dworzec w Bijsku, ostatnia stacja w kierunku - "Ałtaj" - tu "specyficzny" zapach osiąga swoje maksimum, ale przynajmniej intymność została zachowana. Każda z trzech dziur jest oddzielona od innych, a ponad to...uwaga...uwaga... można również zasłonić się z przodu zamykając drewniany parawanik. Niestety sięga Ci on jedynie do piersi.

Dworzec w Irkucku - tu standard jest bardzo wysoki, jak na rosyjskie warunki. Części z umywalkami nie można nic zarzucić, nie powstydziłby się jej żaden porządny hotel - kafelki, lustra, mydełko, suszarka do rąk... Jednak pomieszczenie z toaletami jest co najmniej zaskakujące. Przy dwóch ścianach mieszczą się po cztery miejsca klozetowe. W środku każdego z nich zamiast muszli znajduje się "porcelanowa dziura", są one wprawdzie oddzielone od siebie cieniutką dyktą, i mają one również drzwiczki zasłaniające Cię z przodu, sęk jednak w tym, że znowu sięgają Ci one jedynie do piersi. Możesz więc, w trakcie tak przecież intymnej czynności, spokojnie porozmawiać z sąsiadem, jak i poczuć na sobie spojrzenia osób oczekujących, które przyglądają Ci się i oceniają, na jakim etapie jesteś i kto z obecnie korzystających z toalety wyjdzie najszybciej...