Czy ktokolwiek mógł wyobrazić sobie Szamana, który na pytania o militarne pasje kręci głową i milczy? Żałujcie, że tego nie widzieliście. Warto było postać w półtrzeźwym tłumie i na wietrze, by doczekać takiej chwili. Wątpliwej przyjemności marznięcia i niewątpliwej przyjemności podziwiania naszego byłego Prezesa miały okazję zaznać trzy specjalne wysłanniczki SKG, w tym nasza reporterka oraz Tomasz Z. i Monika F. W pierwszej chwili po przysiędze, poproszony o parę słów dla Biuletynu Szaman był w stanie wydusić "Jezus Maria! Jestem zszokowany! Naprawdę".

Nie złamały go Beskidy i klubowi instruktorzy, więc wojsku też to się nie uda, choć minę nasz wypuszczony na trzy dni "kot" miał nie bardzo tęgą, a głos zmieniony nie do poznania.
- Niszczyli cię psychicznie, moralnie, fizycznie? - zaniepokojeni pytaliśmy.
- Głodem mnie próbowali wziąć - brzmiała odpowiedź.
- Dałeś się? - kontynuowaliśmy pytania.
- Prawie, ale szczury były w śmietniku. Piękne sztuki. Taakie! (tu nastąpiła nader obrazowa demonstracja). Tylko ogon się wyrzucało - Szaman karnie odpowiadał.

Potem Szaman ciągnął mniej więcej tak:
- Mieliśmy terenoznawstwo (z pogardą w głosie i rozbawieniem w oczach). Poszliśmy w teren, na tzw. wzgórze. Mówią: "Dziś tematem jest terenoznawstwo" i tak: "Strony świata wyznacza się za pomocą kompasu. Można to również robić za pomocą drzew. Na północy rośnie mech. Rozejść się". (Redakcja proponuje podobne zajęcia z terenoznawstwa w Klubie, bo po co kursantom wiedzieć coś więcej). Na koniec trzy specjalne wysłanniczki SKG (Smok oraz Kasia i Agnieszka C.) zrobiły sobie stylowe zdjęcie z Prawdziwym Żołnierzem i zostały zaproszone na wspaniały obiad. MNIAM MNIAM!