Nasza wyprawa Azja Środkowa 2001 miała na celu poznanie postradzieckich państw tego regionu świata: Kazachstanu, Kirgistanu, Uzbekistanu, Tadżykistanu i Turkmenistanu. Kraje te po upadku Związku Radzieckiego uzyskały niepodległość i weszły na swoje własne drogi rozwoju. Jednak zależność od Rosji w wielu dziedzinach życia politycznego i gospodarczego nadal istnieje. Ale postradziecka Azja Środkowa to nie tylko polityka i gospodarka. To również, a może przede wszystkim, przepiękna przyroda. Niebotyczne góry, przepiękne, nieskażone postępem ludzkim doliny, gorące pustynie, wielkie jeziora, kolorowy świat fauny i flory. Oraz świat ludzi - pełen kontrastów, kilku religii, świadek wielu wojen, ale i rozkwitu cywilizacji, nasiąknięty godnością ludzką i honorem, bliższy nam niż się wydaje.

Przed wyjazdem do postradzieckich krajów Azji Środkowej wydawało się nam, że nie jest to szczególnie niezwykła wyprawa. I dziś nadal nam się tak wydaje. Ale świat po 11 września 2001 roku jest już innym światem niż był. I odwiedzone rejony też już nie będą takie same. Czy będzie można po nich w miarę normalnie podróżować? Przekraczać granice? Swobodnie rozmawiać z ludźmi? Wędrować po górach? Chcielibyśmy zachować w pamięci odwiedzone miejsca takimi, jakimi były wtedy. Nie patrzeć na nie przez pryzmat kałasznikowa.

W ciągu sześciu tygodni przejechaliśmy różnymi środkami lokomocji (pociąg, samolot, autobus, samochód, konno, pieszo) kilkanaście tysięcy kilometrów. I nie były to tak niecywilizowane kraje, jak nam wszyscy przed wyjazdem wtłaczali do głów. Pierwsze, co nam się rzuciło w oczy, to normalność. Nie za każdym rogiem czyha bandzior, który pozbawi cię wszystkiego, co ma jakąkolwiek wartość. Nie każdy milicjant chce za wszelką cenę znaleźć braki w twoich dokumentach, aby ściągnąć haracz lub alternatywnie zabrać cię na komisariat, co sprowadza się do tego samego. Nie każdy samochód jest trzydziestoletnim moskwiczem, który zawiedzie kierowcę i pasażerów w najmniej spodziewanej chwili. Nie każda droga może służyć do treningu slalomu samochodowego między wyrwami i dziurami. Nie w każdym sklepie są tylko i wyłącznie olbrzymie słoje z marynowaną papryką przemiennie z butelkami wódki.

Jak przebiegała nasza trasa? Zobaczyliśmy dwie stolice Kazachstanu: nową - Astanę i starą - Ałmaty, jak również przepiękne okolice tych miast. Spacerowaliśmy po stolicy Kirgizji - Biszkeku i maszerowaliśmy po uroczym kanionie Ała-Arcza. Przejechaliśmy kilkaset kilometrów wzdłuż górskiego jeziora Issyk-kuł, by wędrować po cudownych dolinach Tien Szanu: Aksu i Ałtyn Araszan. Byliśmy również w Osz - centrum narkotykowym tego regionu. Przejechaliśmy zagrożoną fundamentalizmem islamskim Dolinę Fergańską, odwiedzając Andidżan i Kokandę, spędziliśmy również kilka chwil w stolicy Uzbekistanu - Taszkiencie. Podziwialiśmy położone na Jedwabnym Szlaku: Samarkandę, Bucharę i Chiwę. Niespodziewanie znaleźliśmy się w Tadżykistanie, zwiedzając ruiny starożytnego miasta Pendżikent. Przeżyliśmy kilkusetkilometrową podróż przez pustynie Kara-kum, z zaciekawieniem patrzyliśmy na ruiny starożytnego miasta Merw. Dotarliśmy też do stolicy Turkmenistanu - Aszchabadu, miasta pomników i portretów Ojca Wszystkich Turkmenów - prezydenta kraju Saparmurata Nijazowa.

W kilku odcinkach chcielibyśmy opowiedzieć o naszej azjatyckiej przygodzie. Dziś pierwsza część - Turkmenistan. Zatem zaczynamy od końca.

* * *

O podróży po Uzbekistanie opowie zaś Ania Styczek, wędrująca po Azji Środkowej z inną wyprawą klubową, natomiast wspinaczkę na Chan Tengri przypomni nam Adam Malinowski. Niewykluczone zaś, że i inni członkowie naszego Klubu znajdą się w najbliższe wakacje w tym regionie świata i przedstawią wkrótce Czytelnikom swoje spojrzenie na tę fascynującą część Azji.