Spis treści

tyt14.jpg Galapagos

Wyspy Galapagos oddalone od wybrzeży Ekwadoru niewiele ponad tysiąc kilometrów wzdłuż równika, to jeden z najbardziej unikalnych rezerwatów przyrody na świecie. Te ongiś bezludne wyspy zostały odkryte w 1535 roku przypadkowo przez biskupa Panamy. W liście do króla Hiszpanii biskup napisał o tysiącach żyjących tam gigantycznej wielkości żółwiach - galapago, od których wyspy otrzymały nazwę. Przez ponad trzy stulecia były jedynie bazą dla piratów, łowców fok czy wielorybników. Ale naprawdę sławne stały się w 1859 roku, kiedy to Karol Darwin opublikował pracę "Pochodzenie Gatunków".

Na Galapagos dotrzeć można drogą powietrzną lub morską z portowego miasta Guayaquil w Ekwadorze lub samolotem z Quito. Najlepiej wybrać się w okresie od maja do grudnia, gdy nie jest zbyt gorąco. Samoloty lądują na Isla Baltra (skąd autobusem i promem w 45 minut można dostać się do Puerto Ayora) oraz na Isla San Cristobal. Większość hoteli znajduje się w Puerto Ayora. Archipelag można zwiedzać nocując na stałym lądzie i wypływając na całodzienne wycieczki na okoliczne wyspy lub wybrać rejs wycieczkowy z noclegami na pokładzie. Trzeba jednak pamiętać, że znalezienie łodzi może stanowić problem, gdyż ich liczba jest ograniczana a miejsca rezerwowane z dużym wyprzedzeniem.

Od 1959 roku cały Archipelag jest Parkiem Narodowym. Mając na uwadze ochronę wysp, władze parku udostępniają dla turystów tylko nieliczne tereny najciekawsze pod względem przyrodniczym i geologicznym. Wyznaczono także dodatkowe miejsca do nurkowania. Zazwyczaj do brzegu dopływa się małą motorówką a wysiada na pomost czy skalisty cypel lub trzeba wyskoczyć z łódki i dojść do brzegu. Wyspy zwiedza się wyłącznie z przewodnikiem, spacerując w grupie wytyczonym szlakiem.

Wyspa Bartolome, fot. Andrzej Pilitowski

W skład archipelagu wchodzi 13 głównych wysp, z czego 5 jest zasiedlonych przez około 20 tysięcy mieszkańców. Ponad połowa mieszka w największym mieście Galapagos, Puerto Ayora na Wyspie Santa Cruz. Właśnie tutaj znajduje się stacja badawcza im. Karola Darwina założona w 1964 roku z pomocą UNESCO w celu ochrony żółwi przed wyginięciem. Ponieważ żółwie mogą przez wiele miesięcy nie jeść ani nie pić stanowiły doskonały "świeży" prowiant dla załóg licznych statków pływających po Pacyfiku. Po zasiedleniu wysp, dodatkowym zagrożeniem dla tych wspaniałych gigantycznych gadów stały się zwierzęta domowe i hodowlane, szczególnie zdziczałe psy i kozy, którym bardzo smakowały jaja i małe żółwiki. Na terenie stacji można zobaczyć 13 podgatunków tych endemicznych stworzeń przywiezionych z różnych wysp i wyraźnie się od siebie różniących. Najłatwiej różnice zaobserwować w kształcie skorupy. Można także przyjrzeć się maleńkim żółwiom specjalnie oznakowanym i przygotowanym do powrotu do swojego naturalnego środowiska.

Żółw olbrzym w Stacji Badawczej, fot. Andrzej Pilitowski

Ale stacja badawcza to nie jedyne miejsce, gdzie można spotkać gigantyczne żółwie lądowe. Na wolności żyją one w rezerwacie w środkowej części wyspy niedaleko wioski Santa Rosa. Spacerując po gęstym, tropikalnym lesie co chwila spotykaliśmy się "oko w oko" z 200 kg "potworami", których wiek naukowcy określają na blisko 150 lat, spokojnie przeżuwającymi trawę i całkowicie tarasującymi ścieżkę. Nie mniej sławne niż żółwie są małe, niepozorne zięby, które pomogły (a dokładniej ich dzioby) Darwinowi w sformułowaniu swoich nowatorskich teorii o ewolucji gatunków. Łatwo je spotkać na całej wyspie, ale szczególnie przyjazne są w Żółwiej Zatoce, 3 km od centrum Puerto Ayora, gdzie bez żenady rozsiadają się na głowach i butach turystów.

Innego rodzaju atrakcją Isla Santa Cruz są lawowe podziemne kanały o długości ponad jednego kilometra, w których z łatwością zmieściłaby się duża ciężarówka. O wulkanicznym charakterze wysp nie sposób zapomnieć spacerując po kolorowej lawie Isla Bartolome. Jej fantastyczne formy porastają równie niezwykłe kaktusy lawowe i szaro - niebieskie trawy. Z punktu widokowego na szczycie roztacza się fenomenalny, zapierający dech w piersiach widok na szafirowe wody oceanu, kolorowe wzgórza sąsiednich wysp i przepiękne plaże. W przybrzeżnych wodach pływają pingwiny równikowe, żółwie morskie ze skorupą jak zielone kamienie a nawet rekiny. Po żółtym piasku maszerują setki szkarłatnych krabów a nurkującym plażowiczom asystują wszędobylskie uchatki.

Legwan lądowy, fot. Andrzej Pilitowski

Całkiem inny charakter ma maleńka wyspa Plaza Sur, porośnięta czerwonymi trawami, gdzie króluje legwan lądowy, jaszczur około metrowej długości i żółtej barwie, wygrzewający się na kamieniach w cieniu drzewiastych opuncji. Po klifowym stromym brzegu dzielnie wdrapują się lwy morskie a w szczelinach skalnych ukrywają się mewy jaskółcze oraz ptaki tropikalne z czerwonym dziobem i długim, białym jak welon ogonem.

Tokująca fregata, fot. Andrzej Pilitowski

Zaś prawdziwe bogactwo ptasiego świata można podziwiać na równie niewielkiej Isla Seymour. Do jej głównych mieszkańców należą niebieskonogie głuptaki, które nawet na ścieżce turystycznej zakładają gniazda. Wśród gęstwin wyróżniają się tokujące fregaty wspaniałe z ogromnym, napompowanym jak balon wolem a przy brzegu baraszkują młode foczki. Dodatkową atrakcją i tak już bajecznego krajobrazu są nisko przelatujące pelikany i polujące głuptaki. Te ostatnie są wspaniałymi nurkami. Składają skrzydła, wyciągają szyję i wyglądając jak strzała jeden za drugim z wysokości ponad 10 metrów z impetem wpadają w stado ryb.

Nieodłącznymi mieszkańcami każdej galapagoskiej wyspy są czarne, niepozorne legwany morskie, które wyglądają jak miniaturowe dinozaury z Parku Jurajskiego plujące na wszystkich fontanną wody. Pozbywają się w ten sposób nadmiaru soli z organizmu. Są to jedyne wodne gady na świecie. Pożywienie zdobywają tylko pod wodą a jako zwierzęta zmienno cieplne po wyjściu z oceanu godzinami wygrzewają się w słońcu.

Zwierzęta na Galapagos od wieków pozbawione naturalnych wrogów, są niezwykle ufne i chętne do pozowania do zdjęć. A tych można tutaj zrobić tysiące. Dzięki fantastycznej florze, faunie i sprzyjającemu klimatowi, Wyspy Galapagos to naprawdę "Raj na Ziemi", gdzie spędziliśmy niezapomniany tydzień naszych wakacji.