Dochodzi północ. Po wielu próbach już prawie złożony numer znowu się rozchodzi, tu ucięta główka, tam zlewające się litery. Po wystrzeleniu w powietrze serii słów powszechnie uważanych za obraźliwe, po raz kolejny z mozołem i pokorą siadamy przed monitorami i próbujemy od nowa. Czas nie jest naszym sprzymierzeńcem, już w środę klubowa wigilia i publicznie przyrzeczony termin publikacji nowego numeru. Redakcja niczym drogowcy zimą zaskoczona niespodziewanie następującym po listopadzie grudniem zasiada spóźniona do prac nad nowym numerem, ale wszystko idzie ku dobremu. Teksty są, zdjęcia, krzyżówka, KAPownik spisany, wszystko po wielu korektach tylko czeka na wrzucenie. Gdyby nie przeciwności losu i wciąż słaba w te klocki „sekcja IT", wszystko powinno przebiegać sprawnie. Rzeczywistość jednak taka różowa nie była, i gdyby nie nagłe rozrośnięcie się redakcji o Karusię i Litrowego sprawy zapewne poszłyby w nieco innym kierunku.

Na szczęście udało się. Cytując klasyków: już w najbliższą środę, na klubowej wigilii oddamy w Twoje ręce, drogi czytelniku, nowy, już 26 numer Biuletynu SKG. A w nim jak zwykle emocjonujące relacje i doniesienia z wyjazdów klubowiczów i sympatyków. Kolega Adam Cieślik wraz z redaktorem Marciniakiem posłużą dobrą radą wszystkim udającym się w zagraniczne podróże. Artykuł szczególnie polecany w dobie kryzysu i powszechnego zaciskania pasa. Jak to dobrze, że nawet w takich chwilach nie trzeba rezygnować z podróży. Posileni taką dawką praktycznych wskazówek śmiało możemy ruszać na podbój świata. Red. Paweł opowie o zeszłorocznej wycieczce nad Bajkał i w okolice, zaś Agata Turlej zdradzi kilka szczegółów z obozu wędrownego poprowadzonego przez Weksa w Czarnohorze. Bieżący numer upływa jednak pod znakiem Bułgarii. Nieco zakłócający światopogląd etnografów bułgarski Bojko (!) powiózł Karusię i Litrowego do stóp Pirynu i Riły. Jakże wygodniejszy środek lokomocji wybrała rok później Asia Sznigir, by dotrzeć do tej samej słonecznej krainy. Możemy z Biuletynem wyprawić się także za ocean, do Meksyku i na Kubę. Kto był na slajdach Marcina Kruczyka, ten może jeszcze raz przypomnieć sobie wyścig z czasem uczestników wyprawy wspinających się na pięciotysięczny Iztaccihuatl. A kto nie był, ten tym bardziej powinien oddać się lekturze.

Jak zwykle nie zabraknie też relacji krajowych, a wśród nich królują notki z dwóch dużych tradycyjnych rajdów: o Rajdzie Wielkanocnym zwanym potocznie Gorce-Pierdolce opowiada Ewa Janczarek, zaś o tak zwanym jesiennym od strony kuchni pisze Paweł. Debiutująca na łamach Biuletynu uczestniczka XXIX KPG Basia Skompska (zwana potocznie Druhną B) zrelacjonuje jedną z licznych tegorocznych kursówek, w najbardziej zakrzaczony rejon Pogórza Przemyskiego.

Nie zabraknie też oczywiście stałych rubryk. W naszym najnowszym cyklu „Podwilk sam w dolinie" tym razem relacja z wyjazdu kursowego w Działy Orawskie. Rówieśnik „Podwilka", sekcja „SKG Volley" przerodziła się w „SKG Sport" - a więc opisy siatkarskich zmagań ligowych wzbogacane o wrażenia z nowego klubowego żywiołu, jakim w mijającym roku okazała się piłka nożna. A wszystko, co wydarzyło się w mijającym roku w mniej lub bardziej telegraficznym skrócie można poczytać w „KAPowniku" oraz jego wersji rozwojowej - „Z życia Klubu".

Jak mawiał przewodniczący klubowej Komisji Rewizyjnej, należy to przyjąć z radością, że w prace nad nowym wydaniem włączyło się tak liczne grono klubowiczów i sympatyków SKG. Mamy nadzieję, że owoc tej pracy będzie dla was słodki i zachęci wielu z was do pisania kolejnych tekstów. Wszak kolejny numer już na Wielkanoc! A tymczasem zapraszamy do lektury numeru najnowszego.

 

Redakcja