miałem przyjemność zaliczyć manewry w pierwszym terminie i przejść się drugi raz w ostatni weekend. Zarówno pierwsza jak i druga trasa (obie męskie) skłoniły mnie do refleksji:
1. Trasy nie mają 40 - 45 km, ale de facto ok. 49-50 km. W trakcie manewrów miałem włączoną aplikację w komórce (endomondo), która korzystając z gps zapisuje trasę. Można ją potem obejrzeć na google maps, zapoznać się z dokładną długością, różnicą wysokości itp. Oczywiście w trakcie manewrów telefonu nie tykaliśmy, zresztą nie ma on tam zasięgu, więc opcja korzystania z mapy na żywo i tak nie działała. Cóż wynika z pomiarów gps? Ano właśnie to, że trasy miały po 49-50 km. Oczywiście trasy liczone "po sznurku", bez błądzenia, zawracania itp. Śmiem twierdzić, że droga którą obraliśmy była najkrótszą z dostępnych. Oczywiście zawsze można ją skrócić idąc jakiś fragment na azymut czyli przedzierając się przez pole czy las, choć nie ma to sensu (czas). Niemniej długość jest zawsze dyskusyjna i trudno tu kopie kruszyć.
2. Tu za to o intepretację trudno - organizatorzy, choć brzmi to kuriozalnie, błędnie oznaczają na mapie punkt startowy (O - ognisko). Na mapkach, którymi dysponowałem punkt O jest zaznaczony na przecięciu drogi asfaltowej i przecinki leśnej od południa oraz dwóch równoległych dróg od północy. W rzeczywistości to skrzyżowanie znajduje się jakieś 120 m na zachód od ogniska (jest tam słupek, zaś na północ i południe są kolejne). Niektóre trasy są tak poprowadzone że nie ma to żadnego znaczenia, dla innych zaś - znacznie ma. Nie mam pojęcia skąd ten błąd (czyżby kartkę z X należało przypinać do stolika przy ognisku?

A korzystając z okazji - dzięki serdeczne wszystkim za świetną atmosferę, zaś organizatorom niskie ukłony za doskonałą organizację!
Kacper