

ale jak popatrzę na swoje suszące się jeszcze buty i powącham niektóre nieuprane dotąd rzeczy, to może jeszcze nie w tej chwili

Było naprawdę zacnie, i to zarówno przed, w trakcie, jak i po przejściu przez Siwejkę. Bardzo dziękuję wszystkim z grupy, instruktorom, Jędrkowi i Wexowi za noclegi i nie mogę się doczekać kolejnych wyjazdów.
P.s - karabińczyk zgubiony na Mareszce oczywiście się znalazł, dokładnie tam gdzie wszystko co się zgubiło

P.s 2 - chińskie gitary są niezniszczalne i najlepsze na świecie
