Klasztor w Zagórzu
Każdy, kto był w Bieszczadach, spędził kilka godzin w Zagórzu oczekując na przesiadkę. Na pierwszy rzut oka nie ma tam zbyt wiele atrakcji, tak więc wszyscy spędzają czas na niezbyt ciekawej stacji PKP i w okolicznych knajpkach lub nad brzegiem Osławy. O ruinach klasztoru wiedziałem już od pewnego czasu ale dopiero w lipcu ubiegłego roku udało mi się do nich dotrzeć.
Zapraszam do Mucznego
W sumie to zaczęło się od moich rodziców. Po studiach zaczęli pracować w Bieszczadach. Po tej "ładniejszej stronie" przełęczy wyżniańskiej. To po nich odziedziczyłem miłość do gór, do przestrzeni. Przez jakiś czas mieszkali w Stuposianach. W 1982 roku przeprowadzili się do osławionego Mucznego. I tak zaczęło się nasze mieszkanie w "worku bieszczadzkim".
Granią Karkonoszy. Rajd zimowy
Karkonosze to najdziwniejsza kraina w Polsce. W Karpaczu Górnym - świątynia Wang - przywieziono ją z Norwegii. Na Śnieżce - latający spodek - nie pytam skąd przyleciał. Oprócz UFO pięćdziesiąt innych schronisk rozmieszczonych na jednym metrze kwadratowym ("Pod Śnieżką", "Samotnia", "Domek Myśliwski", "Strzecha Akademicka"). Żeby to były chociaż "Bacówki PTTK", ale nie! - to molochy wielkości "Murowańca". Karkonosze to kraina kotłów polodowcowych. Ich ścianami poprowadzono sporo dróg wspinaczkowych. Ale nie zlęknie się kotłów ten, kto widział... Równię pod Śnieżką. Niektóre fragmenty grzbietu głównego mogłyby pod względem szerokości konkurować z Beskidem Niskim. Ale zacznijmy od początku.
Czterdzieści mrówek w soku żonkila czyli "Blair Witch Project" - wersja polska
Aby przyrządzić tę tajemną miksturę musisz poczekać do wiosny aż zakwitną żonkile. Z zerwanych o północy żonkili uwarz napar. Następnie udaj się do lasu i na północnym jego skraju znajdź mrowisko. Nazbieraj 40 (słownie: czterdzieści) mrówek. Przyrządzony uprzednio sok zagęść zebranymi mrówkami i podaj...
Czytaj więcej: Czterdzieści mrówek w soku żonkila czyli "Blair Witch Project" - wersja polska
Majówka w Tatrach 2013)
Nie ma dla żądnych nauki kursantów większej tragedii niż odwołana kursówka. Nie ma, nie ma. Nie ma rady - trzeba jechać bez instruktora. Oto geneza wyjazdu.
Na majówkę w Tatry pojechały dwie osoby: Asia i Wojtek - tj. niestety aż dwie trzecie aktualnej liczby kursantów Sekcji Wysokogórskiej SKG. Mieliśmy dołączyć do "dużej" (minimum czteroosobowej) grupy znajomych Asi. Wyjazd stał się binarną odyseją tych dwóch "grup".