Rozpocznij oglądanie zdjęć 4 sierpnia; ostatnie godziny spędzone w kraju to podróż z Warszawy do granicy z Białorusią - już po trzech godzinach przypatrujemy się zmianie rozstawu podwozia naszego pociągu, szybko załatwione formalności i... już pędzimy ku Moskwie. W nas zachodzi zmiana dość znaczna - próbuję sobie uzmysłowić fakt, że zaczęła się nasza wyprawa na Syberię. Za oknami krajobraz zupełnie podobny do naszego. Myślami jestem już tam - gdzieś w odległej, dzikiej, nieznanej Syberii, Buriacji, Jakucji; za oknem jeszcze Europa.

Rozpocznij oglądanie zdjęć Syberia jest miejscem, które budzi różne emocje. Od grozy ponurych wspomnień z okresu zsyłek i czasów stalinowskich poprzez bezradność przy zmaganiu się z miejscową biurokracją aż do zachwytu nad wspaniałą przyrodą i jedynymi w swoim rodzaju spotkaniami z ludźmi.

Nie da się w krótkim czasie zwiedzić całej Syberii. Trzeba wybrać jakiś rejon: Ural, Tajmyr, Ałtaj, Buriację czy Jakucję. Nie łudźmy się jednak, że uda nam się podczas jednej wyprawy zwiedzić go dokładnie. Na przykład Jakucja jest dziesięć razy większa od Polski a do tego komunikacji w tym regionie nie da się nawet porównać. Za to trudy podróży, walkę z komarami, czekanie na ładną pogodę, samolot, statek czy załatwienie kolejnej bariery biurokratycznej z nawiązką rekompensuje fakt, że Jakucja jest miejscem, gdzie można przeżyć naprawdę Wielką Przygodę.

 

Szedłem po nieznanej ziemi i czułem ją pod stopamiRozpocznij oglądanie zdjęć

Była lekka łagodna doskonała i niepodobna do gliny
Była różowa od piasku i współzawodniczyła z wodą
Podobnie jak język poezji nie miała kamieni
Mój krok nie roztrącał trawy a jednak towarzyszył mi jej zapach
Ta ziemia była jak wiersz bez rymu i miary
Z którego po każdym wersecie wydobywa się cudowne westchnienie kwiatu

Dotknąłem dłonią tej łaskawej ziemi pode mną
Popłynęła po moich palcach jak wino długo trzymane w ciemności

Jak przez pamięć pieszczone wspomnienia
Piosenka nie wypuszczana z warg i napełniająca ciało lekkością
Wiosna która nie zapomniała jeszcze o śniegu.

Luis Aragorn

tyt1.jpg Jak na tak niecodzienny wyjazd, towarzyszy znalazłem też w niecodzienny (chociaż chyba coraz bardziej popularny) sposób - przez internet. Choć do wyjazdu, który miał trwać ok. 100 dni zostały tylko 2 tygodnie nie wahałem się ani chwili - jadę.

Przejście łuku Karpat ma niemal same zalety dla osoby kochającej góry: przez 3 miesiące przebywa się w cudownych pasmach, pozwala poznać nieznane części "naszego" w końcu łańcucha górskiego, można przemierzyć 4 pasma o charakterze wysokotatrzańskim, co najmniej 8 podobnych do Tatr Zachodnich oraz inne które nie przypominają rzeźbą żadnej z polskich nierówności i nie spotkać ani jednego turysty. Poza tym jest to wyczyn w znaczeniu sportowo-turystycznym. Przed nami łańcuch Karpat przemierzyła jako pierwsza grupka 5 Polaków z SKPB pod kierownictwem Andrzeja Wielochy w 1980 roku. 4 lata później próbę ponowili Słowacy, jednak brak stosownych zezwoleń zmusił ich do ominięcia całego odcinka ukraińskiego.

Będąc w Mongolii mieliśmy w planach podróż na pustynię Gobi. Wynajęliśmy samochód (niezawodnego rosyjskiego UAZ-a) i aby obniżyć koszty znaleźliśmy partnerów: Jeffrey'a i Ellen z Belgii oraz Kanadyjczyka Grega.
Naszym kierowcą był doświadczony, sympatyczny Mongoł z firmy Sergey's Guest House (kryptoreklama;)
W ciągu siedmiu dni mieliśmy pojechać do Dałandzadgad, zwiedzić dolinę Yołyn Am
i wydmy Chongoryn Ells w Parku Narodowym Gurwan Sajchan, a w drodze powrotnej zobaczyć piaskowcowe klify Bayanzag.

Nasza trasa