Pomysł Akcji Sprzątania Tatr narodził się w czasie obozu/rajdu letniego zorganizowanego przez SKG w lipcu tego roku, a dokładniej w Pieninach. Idąc w kierunku Góry Zamkowej i Trzech Koron widzieliśmy "tłumy" turystów podążających w tym samym kierunku lub wracający z Trzech Koron. Co jakiś czas mijaliśmy przepełnione śmietniki i kombinowaliśmy, co by tu dużego można zrobić. Chyba śmieci pozostawiane przez turystów nas zainspirowały, ponieważ w pewnym momencie padło hasło sprzątania gór. Najwięcej "turystów" odwiedza Tatry. W związku z tym postanowiliśmy przeprowadzić Akcję w Tatrach. Najstarsi kowale mówią "kuj żelazo póki gorące", więc zadzwoniłem do Wieśka (3 minuty po wymyśleniu Akcji) i przedstawiłem projekt.

Rozpocznij oglądanie zdjęć O rajdzie tym myśleliśmy razem z Kasią już podczas wakacji. Wracając z przejścia letniego, mając w perspektywie organizację rajdu zaliczeniowego, umówiliśmy się, że zrobimy go razem. Jakiś czas później ustaliliśmy pierwszy możliwy termin, zaś już we wrześniu przy piwie Wiesiek zaproponował nam miejsce wyjazdu. Po krótkim rozeznaniu w sytuacji stwierdziliśmy, że pomysł jest pierwsza klasa. Na początku października Szymer oficjalnie zatwierdził nam wyjazd i się zaczęło...

Bywa tak, że przez kilka miesięcy kręcimy się wśród tych samych lub bardzo podobnych spraw, ludzi, radości i smutków. Wszystko znane, oswojone, drogie wprawdzie, ale z każdym zaspanym porankiem czujesz coraz bardziej, że trzeba coś tu zmienić. Coś w tobie domaga się nowości, przyśpieszonego bicia serca, niepewności, nieprzewidywalności... I nagle... nagle wszystko zaczyna wyglądać inaczej, słońce świeci mocniej, lodowaty normalnie (czyt. w czasie pobytu w wygodnym domowym zaciszu) płynący wartko strumień nie wydaje się już wcale taki zimny a mały czerwony budzik przemienia się nagle w faceta w polarze tego samego koloru, który co rano z niegasnącym zapałem i uporem krzyczy: pobudka !!!

tyt.jpg Nasza droga do bycia przewodnikiem Studenckiego Klubu Górskiego zaczęła się tak na dobre pewnej październikowej nocy gdzieś w krzalu jednego z mazowieckich kompleksów leśnych, gdy błądziliśmy w poszukiwaniu kartek porozwieszanych na drzewach. Jej kraniec ujrzeliśmy ponad rok później na Dworcu Centralnym, gdy powiedzieliśmy "dziękujemy" uczestnikom Rajdu Andrzejkowego w Beskid Niski.

Rajd Mikołajkowy 2003 Jeszcze do niedawna Studencki Klub Górski znałam wyłącznie z mrożących krew w żyłach opowieści znajomych, którzy odważyli się robić kurs przewodnicki w SKG. Wyjazdy z założenia dla wytrwałych bohaterów, którzy nie potrzebują snu, a jeśli już to cieszą się ze spania w dziurawym szałasie, prawie nie jedzą, a jeśli już to dziwne brejki i to z wiadra(!!!) i na dodatek nad ranem, a nie w porze obiadu. Gdy Marek zaczął zapraszać na swój Rajd Mikołajkowy - rozwiewał moje wątpliwości obiecując fajną trasę (że niby ja też dam radę i po szlakach, a nie krzalach i jarach), obiecywał nocleg w ogrzewanym schronisku (a to zima), dużo jedzeniach w porach posiłków (niektóre robione przez profesjonalistów), ale tak na prawdę to przekonała mnie obiecana wizyta Mikołaja i pewność, że każdy(!) dostanie prezent (czyli ja też). Odważyłam się więc pojechać na swój pierwszy wyjazd z SKG.